Jest Pan founderem Blumil, pojazdu umożliwiającego swobodne poruszanie się osobom niepełnosprawnym. Pana wynalazek powstał w odpowiedzi na Pańskie potrzeby. Czy szybko znaleźli się inni zainteresowani Pana rozwiązaniem? Szukał ich Pan czy znaleźli się sami?
Szczerze mówiąc pomysł był na tyle ciekawy, potrzebny i interesujący, że chętni znaleźli się szybko. Ludzie widzieli jak się poruszam na tym wózku. Kolejnym krokiem było umieszczenie filmów i zdjęć wózka, w sieci. Nie rozeszło się to wirusowo, natomiast dotarło do osób, które szukały tego typu rozwiązania. Początek był taki, że ludzie zaczęli się sami zgłaszać. To nie były olbrzymie liczby, natomiast z samego założenia jest to produkt bardzo niszowy, dlatego odzew, okazał się wystarczający. I to na tyle, że znalazł mnie dystrybutor z USA i zaproponował współpracę i tak naprawdę dzięki niemu, moja firma nabrała rozpędu. Początkowo 100% mojej sprzedaży, generowały Stany Zjednoczone.
Jak wyglądały pierwsze prototypy pojazdu Blumil? Ile czasu trwał przygotowania finalnej wersji pojazdu?
To jak powstają pojazdy obecnie, bardzo różni się od początków. Teraz prowadzę firmę i wszystko co powstaje, dzieje się w oparciu o badania rynkowe na temat tego, co jest potrzebne ludziom i co może się sprzedawać. Obecnie wdrażanie produktów jest bardziej świadome. To jest bardzo istotny fakt, że pojazd, który powstał, nigdy nie miał być sprzedawany, nie powstał w celach komercyjnych, a jedynie dla mojego użytku. Pierwszym założeniem, była możliwość poruszania się wózkiem po plaży. To było najważniejsze kryterium wyjściowe. Na początku tworzyliśmy różne systemy, które miałyby to umożliwić. Była opcja z dodatkowym kołem z przodu, potem zmieniliśmy tylne koło na szersze, potem wózek był na gąsienicach. Tych prób było dużo i trwało to dosyć długo. Działaliśmy bez pośpiechu. Nie mieliśmy żadnych deadlinów. Dopiero później zrodził się pomysł na wykorzystywanie segwaya. Powstawały prototypy i my je modyfikowaliśmy na bieżąco. Pamiętam jak już powstała ostatnia wersja i zaczęły się testy. Okazało się, że trzeba zacząć od początku, ale już wiedzieliśmy jak to ma wyglądać. Potem prace poszły już dosyć szybko.
Jak udało się Panu sfinansować realizację produkcji ?
Na początku miałem pojazd tylko dla siebie. Nie myślałem o produkcji, jednak kiedy pojawiło się zainteresowanie, stwierdziłem, że crowdfunding będzie super sposobem na pozyskiwanie funduszy i ocenienie popytu. Zrobiłem kampanie na indigogo, z której zebrałem całe 6 euro. Jak można się domyślić, nie jest to kwota pozwalając na realizacje przedsięwzięcia. W tym samym czasie uruchomiłem sklep internetowy i tam sprzedała się 1 sztuka, której ja nie miałem jeszcze wyprodukowanej. W tamtym czasie fizycznie istniał tylko wózek, którego używałem ja. Musieliśmy wyprodukować tę sztukę i to zrobiliśmy. Bardzo się spieszyliśmy, więc wyszła ona dosyć nieudolnie i musieliśmy poprawiać ją dla klienta. Jak już opanowaliśmy produkcje, po prostu daliśmy mu nowy sprzęt. Natomiast to było chaotyczne. Zarówno finansowanie, jak i cały początek. Patrząc z perspektywy czasu, było to bardzo amatorskie, ale gdybym wiedział wszystko, jakie trzeba spełnić wymagania, finansowanie i tak dalej, to myślę, że firma nigdy by nie powstała.
Jak wygląda Wasza sieć dystrybucji? W jaki sposób jest ona rozwijana?
Sprzedaż główna odbywa się za pośrednictwem dealerów. Dzieje się tak z uwagi na to, że ludzie najczęściej chcą przetestować ten sprzęt i chcą mieć zagwarantowany serwis. Jest to bardzo istotne, żeby w danym kraju, regionie, był dealer, który może pokazać sprzęt, wytłumaczyć co i jak. Taka opcja ułatwia kontakt z potencjalnymii klientami. W Polsce też mamy kilku dealerów, sprzedajemy też część rzeczy sami przez sklep internetowy i stacjonarny. Natomiast około 80% sprzedaży, jest generowana przez delerów. Nowi dealerzy są pozyskiwanie głównie na targach międzynarodowych, gdzie się wystawiamy. Covid wszystko utrudnił, natomiast mamy nadzieje, że w przyszłym roku, wszystko odbędzie się już normalnie
A jeśli Ty chcesz dowiedzieć się więcej o sieci dystrybucji, budowaniu własnego biznesu i nie tylko, dołącz do konferencji Founders Mind
Jest Pan człowiekiem który pokonał swoje własne bariery i przemienił je w rozwiązanie nie tylko dla siebie, ale dla innych. Co Pana motywuję, co daje siłę pomagającą przezwyciężyć ograniczenia?
Motywuje mnie chęć rywalizacji, najczęściej z samym sobą. Taka chęć pokonania trudności. Miałem wypadek samochodowy w wieku 18 lat, wiec moją ambicja jest, żeby funkcjonować tak samo będąc na wózku, jakbym funkcjonował bez niego. Wiadomo, sposób poruszania będzie się różnił, ale chodzi o wszystkie inne aspekty. O to jak żyje, jak podróżuję, jak spędzam czas. Można żyć tak samo, natomiast to jest rywalizacja z Miłoszem chodzącym, żebyśmy osiągali tyle samo bez względu na to czy jestem na wózku, czy nie. A druga sprawa, to chęć rywalizacji z innymi w tej branży, żeby mieć produkty lepsze, nawet od znanych marek oraz takie zdrowe porównywanie się do innych i podejmowanie prób osiągnięcia tego,co oni. To moje dwie rożne motywacje, wewnętrzna i zewnętrzna.
Jakie cele obecnie realizuje Pan firma? Na czym skupiacie teraz swoje działania?
Cały czas główne cele to tworzenie produktów jak najlepszej jakości. Kolejnym celem jest zbudowanie jak największej sieci dealerskiej, ale przede wszystkim zbudowanie solidnej sieci, gdzie dealerzy będą posiadali dużą wiedzę o produkcie, będą lubili produkt i będą na tyle do niego przekonani, że będą osiągali dobre wyniki. Kolejny cel, to tworzenie nowych produktów, znalezienie takich rozwiązań, które ułatwią życie osobom niepełnosprawnym. Te cele zazębiają się i ciągle dążymy do tego, żeby stworzyć produkt, który jest tak dobry, że w automatyczny sposób będzie pożądany przez ludzi.
Jakie są plany Blumil na przyszłość?
Mamy dwa dopracowane produkty i planujemy produkcję większej ilości. W przyszłym roku, skupimy się na rozwijaniu sieci sprzedaży. Jest pomysł na kolejny produkt. Zobaczymy czy uda nam się stworzyć prototyp w nadchodzącym roku.